sobota, 2 marca 2019

A jej żywiołem śmierć

Znalezione obrazy dla zapytania candle girl tumblr
A N N A B E L L E   B L A C K W O O D
  31.11.97 | Nowy Orlean | czarownica czystej krwi | wychowana przez ojca praktykującego czarną magię | nekromancja | ogień | ta zła siostra |  she | they
Znalezione obrazy dla zapytania erica east tumblr gif
Rodzimy się i umieramy. Na tym to właśnie polega. Na tym podobno stoi świat... można powiedzieć, że właśnie taki jest sens całego istnienia. A życie? Życie to tylko zlepek momentów, ulotnych chwil, które mają zadecydować o tym, czy po śmierci odnajdziemy spokój. A jeśli by tak oszukać świat? Oszukać czas? Oszukać... śmierć?
Co jeśli te wszystkie legendy, bajki o potworach, którymi straszono Cię w dzieciństwie... co jeśli to wszystko prawda? Co jeśli powiem Ci, że świat jest przepełniony złem. Złem, które jest w stanie pochłonąć Cię bez reszty i zgnieść niczym najmniejszego robaka. Nawet jeśli patrząc w jej błękitne, opanowane niczym Ocean Spokojny oczy nie widzisz tego zła... ono wciąż tam jest. Tli się niegasnącym płomieniem w jej sercu, płynie w żyłach, pogłębia się z każdym ostatnim oddechem kolejnej ofiary. Daje jej poczucie siły i wyższości, pozwala poczuć kontrolę... daje świadomość władzy nad własnym życiem. Życiem, które kiedyś próbowano jej odebrać.


_
Wincyj będzie w zakładce.
Elo elo! Napiszmy coś fajnego. :3 




14 komentarzy:

  1. [ Witam Cię w imieniu mojej jednoosobowej administracji :)
    Karta bardzo krótka i nie zdradza nam o postaci zbyt wiele, ale przez to sprawia wrażenie takiej tajemniczej i zachęca do bliższego poznania postaci.
    No i te zdjęcie oraz gif idealnie dopełniają całość.
    Miłej zabawy Ci życzę i samych owocnych wątków!

    A teraz przejdźmy do naszego wątku. Coś czuję, że ta dwójka mogłaby stworzyć mieszankę wybuchową. Zdecydowanie to nie będzie nic prostego, choć pewnie Seth jak ją przejrzy to będzie chciał zrobić odwrót. Albo ją zje :D ]

    Seth i Elizabeth

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Jeśli nie będą mieli innego wyjścia to pewnie nawet im ta współpraca wyjdzie :D
    Może Seth natknie się na nią gdzieś pod miastem w swojej wilczej postaci, w końcu od niedawna zjawił się w Walterville, więc jeszcze zwiedza i poznaje okolicę. Może też zaskoczy ich grupa łowców? Albo ze dwa wampiry? I chcąc nie chcąc łatwiej będzie im z tego starcia wyjść we dwójkę niż w pojedynkę ;) ]

    Seth

    OdpowiedzUsuń
  3. Walterville było odległym wspomnieniem w życiu Sophie. Miejscem, do którego za nic w świecie nie chciała przyjeżdżać, ale jak wiadomo, życie lubi płatać figle. Kiedy jej matka została zabita, Sophie odnalazła instrukcję, co dokładnie ma robić. Walterville miało stać się jej miejscem pobytu na dłuższy okres, do momentu aż nie odnajdzie tej cholernej księgi. I wszystko mogłoby pójść łatwo, gdyby nie jeden mały szczegół. Szczegół, który był niczym drzazga pod skórą, której nie dało się tak łatwo wyciągnąć.
    Gdyby ktoś spojrzał na całą historię jej rodu, stwierdziłby, że to jakaś pieprzona bajka. Dwa rody czarowników, walka dobra ze złem, siostra bliźniaczka, która sieje zamęt i ona, Sophie, która we wszystkim widzi dobro i chce jak najlepiej. Cóż, jednak to nie była żadna bajka (a szkoda), ale prawdziwe życie.

    Kiedy stanęła na płycie lotniska w Stanach, zauważyła jak bardzo nie chce tu być. Zdecydowanie wolała pozostać w Paryżu, wśród przyjaciół i godnie przeżyć żałobę po matce, ale nie mogła. Niewyjaśnione rodzinne sprawy były znacznie ważniejsze.
    Zanim jednak dostała się do Walterville, czekała ją ponad dwu i pół godzinna jazda samochodem.
    Kiedy zaparkowała przed domem, przez dłuższą chwilę nie wychodziła z samochodu. Dom ten należał do rodziny od strony ojca, jednak teraz, z tego co się orientowała należał do niej i do Annabelle. A pro po jej siostry bliźniaczki, Sophie zdecydowanie czuła, że tu jest. Cóż, raz kozie śmierć.
    Wysiadła, zabierając ze sobą sporą walizkę, po czym ruszyła w stronę wejścia do domu. Nacisnęła klamkę, pchając je przed siebie. Na prawdę, nie chciała tu być.
    S.

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Ja tą panią dobrze znam, ale ktoś tu chyba zmienił nick? ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Nowy Rok - nowy nick!:D Nie no serio to zapomniałam hasła do konta... Skleroza nie boli.XD]

      Usuń
  5. [ Ankę też zawsze kochamy. Charlie też by mógł, tyle że on z tych, który by ją choć trochę próbował ocalić. Fajniej by było, jakby się znali wcześniej, może kiedy jeszcze Anka nie była tak przesiąknięta czarną magią do szpiku kości, albo kiedy on miał krótki epizod zabawy takimi czarami. ]

    Charlie H.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Nie jestem przekonana co do ojca, bo Charlie wyjeżdżając na studia trochę urwał się ze smyczy rodziców(zakładka "więcej" dalej idzie jak krew z nosa) i myślę, że niechętnie szukałby nowego mentora. Jego zabawę z czarną magią chciałabym trochę porównać do takiego szczeniackiego brania narkotyków w wieku nastoletnim: przeżyłem epizod, głupi byłem, nie będę do tego wracał, chociaż ciągle kusi.
    Też myślałam, żeby nie obyło się to bez konsekwencji. Przez to, że jakby otworzył swoje serce i umysł na czarną magię, to teraz ta ma na niego łatwiejszy wpływ. Myślę, że im dłużej by przebywał z Annabelle, od której ta energia wręcz bije, to chłonął by ją jak gąbka, zaczęło by się od coraz częstszych koszmarów i szybko by zaczęło go kusić do ponownego użytkowania tego typu magii. Chciałby też pewnie Ankę ocalić, bo wie, że dopiero z perspektywy czasu, widać skutki czarnej magii na samym użytkowniku: coraz większa apatia, stopniowe wyniszczenie ciała i duszy itd.
    Charlie, chyba chętniej uczył by się od Ann, trochę w ramach zainteresowania magią, trochę zainteresowania samą dziewczyną. Nie musi być mistrzem czarnoksięstwa, bo on tak naprawdę to tylko odrobinę liznął, więc wiedza panny Blackwood by w zupełności wystarczyła. Później ona by wyjechała dalej, a on odkąd się okazało, że braciszek kopnął w kalendarz i to on ma być teraz tym odpowiedzialnym, przestał sobie folgować i zaczął dorastać.]

    Charlie

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Myślę, że mogli się po cichu mieć ku sobie, ale zanim do czegokolwiek doszło rozeszli się w swoje strony z lekkim żalem, że nie wykorzystali okazji, a teraz już się pewnie nigdy nie spotkają... a tu niespodzianka, jednak się spotkali, więc tym razem postanowili nie marnować czasu.
    Chcemy zaczynać od samego ponownego spotkania, czy przeskoczyć ciut do przodu? A co do pomysłu z łowcami czy rodzinką, jestem jak najbardziej na tak. ]

    Charlie

    OdpowiedzUsuń
  8. [ No dobra, a masz jakiś fajny pomysł na to spotkanie? Bo szczerze powiedziawszy znudziły mi się "przypadkowe spotkania w barze". Trzeba zrobić jakieś bum, niech zobaczy Ann w najgorszym momencie, chyba że coś masz? ]

    C.

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Może tak być :> Charles by sam mógł do niej wyjść z inicjatywą, bo doszły go słuchy, ze Blackwood jest w mieście, ale przyszedł by do niej/spotkał ją w nieodpowiednim momencie, może jeszcze z towarzystwie pana krwiopijcy. Ona by mu kazała spadać i nie trzeba było by dwa razy powtarzać.
    A później jednak się pojawiła, według tego co już napisałaś no i przez sentyment by się zgodził pomóc. Kto zaczyna? ]

    C.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jinx nigdy nie należał do najmądrzejszych psów i Charlie zdążył już przywyknąć do jego bezsensownego ganiania za wiewiórkami, czy szczekania na drzwi ilekroć ktoś chodził po klatce w jego kamienicy. Oczywiście by nie uprzykrzać życia wszystkim swoim sąsiadom, a tym samym nie zwracać na siebie zbędnej uwagi, pozwolił sobie już dawno potraktować mieszkanie zaklęciem wyciszającym je od świata zewnętrznego. Mimo wszystko, czarny jak smoła psiak miał w sobie coś, co mimo całej jego upierdliwości, nie pozwalało Hamiltonowi ruszyć dalej bez niego.
    Tego wieczora ich spacer w parku też nie odbył się bez popisów głupoty, do jakich można zaliczyć nieudaną próbę polowania na kaczki, która zakończyła się dla Jinxa spektakularnym wylądowaniem w stawie. Dlatego też Charles z początku zbagatelizował jego zachowanie, gdy znaleźli się z powrotem na ich ulicy, a czworonóg nagle zaczął wykazywać oznaki lęku. Jednak gdy tylko dostrzegł postać stojącą dokładnie przed jego klatką, a podkulanie ogona zaczęło przeradzać się w powarkiwanie, wiedział, że tym razem powinien zaufać intuicji zwierzęcia. Zatrzymał się na chwilę i naciągając daszek czapki na czoło, pochylił się do kompana by z powrotem zapiąć mu smycz. Nie był w stanie przyjrzeć się dokładnie skąpanej w ciemności postaci, jednak aura jaką odczuwał nawet z daleka pozwalała mu stwierdzić, że miał odczynienia z wiedźmą. Cholernie nie miał teraz ochoty na konfrontację z rodziną, ani tym bardziej nie widziała mu się kolejna przeprowadzka. Było w tym miasteczku coś, co sprawiało, że miał ochotę pozostać tu choć odrobinę dłużej, choć sam dziwił się sobie, że zdecydował się na zmienienie hotelowego pokoju na to maleńkie mieszkanko.
    Zaryzykował. Nie sądził by jego rodzina była na tyle despotyczna i szalona, by wysłać po niego, którąś z kuzynek, po to by się z nim biła. Pozostawała więc im jedynie próba pokojowego przekonania młodego Hamiltona do powrotu, a on z kolei wierzył, że jego decyzja pozostanie niezachwiana nieważne kto próbowałby przemówić mu do rozumu.
    Gdy jednak zbliżył się odpowiednio do dziewczyny, ciągnąc za sobą wystraszonego, acz gotowego do ataku Jinxa, nie rozpoznał w niej żadnej z dziewcząt Mancunium. Nie głowił się z resztą nad tym długo, prawie od razu dostrzegając w niej pannę Blackwood. Tą samą, która jeszcze nie dalej jak tydzień temu, kazała mu metaforycznie spadać na drzewo, by móc w spokoju dalej pogrążać się w jakże kuszącej ścieżce mroku. Nie zamierzał się na siłę wtrącać. Doskonale rozumiał, że Annabelle mogła, a nawet z całą pewnością nie była tą samą dziewczyną, którą poznał kilka lat wcześniej. W jego życiu też zdążyło się tyle zmienić, że nie planował desperacko sprowadzać sobie na głowę kolejnych problemów, zwłaszcza tych, które wiązały się z czarną magią. Nie mógł sobie pozwolić na takie wpadki przed inicjacją.
    - Ann...? - Nie mógł przejść obojętnie. Nawet jeśli by chciał, dziewczyna stała przed wejściem do jego kamienicy, a pies zapierał się wszystkimi czterema łapami przed postąpieniem kolejnego kroku. Poza tym, na twarzy Blackwood zamiast zawadiackiego uśmiechu rysował się grymas bólu, a energia która od niej biła, głosiła jasno i wyraźnie: chaos.

    C.

    [Późno pisane i nie czytałam przed wysłaniem, nie bij :> ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [ I co z tym naszym wąteczkiem tutaj ? :P
    Plus ponaglenie od administracji, witaj mi nowe postaci :D ]

    Seth & Elizabeth

    OdpowiedzUsuń
  12. [Cześć! Dziękuję serdecznie za powitanie w gronie autorów oraz za wszelakie życzenia. Jeśli chodzi o wspólną rozgrywkę, to nie zaświtało mi nic ciekawego, co mogłabym w zasadzie zaproponować (Lysander skądinąd nie pozostawia mi zbyt szerokiego pola manewru w tej materii), a nie byłoby to prostym schematem, który jednak nie znudziłby nas po dwóch, góra trzech odpisach, dlatego na razie wstrzymam się. Jeśli wpadnę na coś co warto byłoby przedstawić, to wówczas wrócę pod twoją kartę.]

    Lysander Vance

    OdpowiedzUsuń
  13. Katalog stron

    http://dobry-ebook.forumpolish.com/f8-katalog-stron

    Dodaj swoją stronę Za darmo !!!

    OdpowiedzUsuń